Krzyki, poniżanie i zmuszanie do pracy po godzinach w resorcie za czasów Arłukowicza?

Udostępnij:
- Za rządów Bartosza Arłukowicza resort przekształcił się w obóz pracy - informuje "Gazeta Polska Codziennie". Dziennikarze rozmawiali z byłą urzędniczką, która ma status pokrzywdzonej w śledztwie w sprawie mobbingu w resorcie. Jest odpowiedź Arłukowicza.
- Prokuratura prowadzi postępowanie blisko dwa lata. Zeznania złożyło już ponad 130 osób. Była urzędniczka opowiada, że terror w pracy zaczął się od momentu objęcia funkcji ministra przez Bartosza Arłukowicza. Wraz z nim do resortu przyszli pracować jego znajomi - informuje "Gazeta Polska Codziennie". Gazecie donosi, że urzędnicy w czasie pracy Arłukowicza byli traktowani jak niewolnicy. - Krzyki, poniżanie i zmuszanie do pracy po godzinach - taka miała być codzienność opisywana przez "GPC".

"Gazecie Polskiej Codziennie" dodaje także, że status poszkodowanego w śledztwie mają też osoby, które zawiadomienia do prokuratury nie złożyły, a na przesłuchania byli wezwani w charakterze świadka. Prokuratura Okręgowa w Warszawie tłumaczy, że śledztwo trwa tak długo, bo materiał dowodowy, który trzeba przeanalizować jest obszerny.

Bartosz Arłukowicz odniósł się do sprawy mobbingu w piśmie wysłanym do "Radia Szczecin".

- W trakcie, kiedy kierowałem ministerstwem zdrowia, urząd funkcjonował normalnie i nie było żadnych większych problemów z pracownikami. Jak w każdej instytucji zatrudniającej kilkaset osób, tak i w tym przypadku zdarzały się nieporozumienia pomiędzy pracownikami i ich przełożonymi. Każda z pracujących osób ma prawo dochodzić swoich praw - czytamy w odpowiedzi posła.

Zachęcamy do polubienia profilu "Menedżera Zdrowia" na Facebooku: www.facebook.com/MenedzerZdrowia/ i obserwowania konta na Twitterze: www.twitter.com/MenedzerZdrowia.
 
© 2024 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.